1 rok temu | 02.08.2023, 09:49
Sezon zasadniczy European League of Football zbliża się do końca. Zawodnikom Panthers Wrocław do końca rundy regularnej pozostały zaledwie trzy spotkania. Z tej okazji zapytaliśmy trenera głównego zespołu – Dave Christensena o to, jak on sam ocenia grę swojej drużyny, co sądzi o stronie organizacyjnej wrocławskiego klubu oraz co uważa o reszcie stawki europejskich rozgrywek.
Filip Skalski: Ponad połowa sezonu za nami. Jak oceniasz dotychczasową postawę zespołu?
Dave Christensen: Oczywiście chcielibyśmy być w tym momencie niepokonani, ale to się nie udało. Jestem jednak zadowolony z gry naszego zespołu. W każdym meczu, który rozegraliśmy, pokazaliśmy się z dobrej strony i byliśmy w grze aż do czwartej kwarty.
Czy chciałbyś wyróżnić którychś zawodników?
Wielu naszych graczy świetnie się prezentuje, każdy ma swoje momenty. Oczywiście Tony Tate i Matthew Vitale – ta dwójka zdobyła razem mnóstwo przyłożeń, doskonale pracując w ofensywie. Poza nimi bardzo dobrze gra także Kacper Jaszewski, a Dawid Brzozowski jest czołowym biegaczem ligi. W defensywie wyróżniali się Solomon Brown i Krzysztof Wis, którzy wspólnie mają na koncie masę powaleń.
Uważam, że w ostatnich spotkaniach coraz lepiej prezentuje się także nasza formacja defensive backs, która nie wpuszcza dalekich piłek. Po obu stronach boiska nasi gracze z tygodnia na tydzień stają się coraz lepsi.
Pokazaliście, że najlepsze drużyny w lidze są w Waszym zasięgu. Czego brakuje Panthers Wrocław, aby odnieść sukces?
Mieliśmy szansę, aby pokonać Vienna Vikings. Straciliśmy jednak piłkę sześciokrotnie – nie da się wygrać żadnego spotkania, tracąc piłkę tyle razy. Mimo to nadal byliśmy zaledwie trzy punkty za rywalami. Musimy utrzymywać koncentrację we wszystkich fazach spotkania, chronić piłkę i potrafić ją odbierać. Jeśli uda się nam panować nad piłką i jej nie tracić, będziemy mieć o wiele większe szanse na kolejne wygrane.
Jak oceniasz wrocławski klub od strony organizacyjnej?
Z tego co widziałem do tej pory, pod tym względem należymy do najlepszych w lidze. Na miejscu we Wrocławiu jest wszystko, czego potrzebujemy. Mamy świetny stadion, biura, sale konferencyjne, własny gabinet fizjoterapii i inne obiekty treningowe, takie jak trawiaste boiska, balon czy siłownię. Wszystko jest w jednym miejscu – większość drużyn w ELF nie dysponuje takimi warunkami. Bardzo nas to cieszy – doceniamy, to co mamy do dyspozycji. Pod tym względem zdecydowanie jesteśmy w ścisłej europejskiej czołówce.
Czym różni się praca w Europie od tego, czego doświadczyłeś w Stanach Zjednoczonych?
Różnic jest wiele. W USA w futbol gra się dużo dłużej niż tutaj – to oczywiste, ale właśnie z tego powodu w Stanach jest on o wiele bardziej rozwinięty. Odnoszę wrażenie, że w Europie to nadal coś relatywnie nowego. Najciekawszą rzeczą tutaj jest dla mnie postawa zawodników – ich zaangażowanie jest po prostu niesamowite. Zrobią wszystko, co im wskażesz, i to z wielką energią i poświęceniem.
Co myślisz o poziomie sportowym European League of Football?
Prawdopodobnie jest to odpowiednik trzeciej lub drugiej dywizji ligi uniwersyteckiej w Stanach Zjednoczonych. Myślę, że część graczy może być jednak na jeszcze wyższym poziomie.
Co uważasz o rywalizacji w European League of Football? Śledzisz poczynania innych drużyn?
Śledzę całe rozgrywki. Czołową drużyną są oczywiście Rhein Fire, a obok nich Vienna Vikings – dwa niepokonane dotychczas zespoły. Pozostałe drużyny również grają na solidnym poziomie, jest dużo rywalizacji, rozgrywki są dosyć wyrównane. Jak już nie raz widzieliśmy, niemal każdy zespół jest w stanie wygrać z innymi. Dlatego zawsze musimy trzymać poziom, ponieważ w każdym tygodniu może dojść do niespodzianki.
Cel na ten sezon jest wciąż ten sam?
Dopóki mamy szanse na play-offs, nasze cele nigdy się nie zmienią. W tym momencie w każdej kolejce celujemy w wygraną. Zostały nam trzy spotkania – zrobimy wszystko, aby awansować do fazy pucharowej.